niedziela, 9 sierpnia 2015
Króliczek na drutach
W ramach porządków w moich zaczętych projektach postanowiłam dokończyć te co zaczęłam. Na pierwszy ogień poszedł króliczek, którego prawie zrobiłam 4 lata temu. W sumie nie wiele było do dokończenia, dołożyć dopełnienia, bo jego mi wtedy akurat zabrakło, zaszyć, doczepić ogonek i przyszyć uszy i zrobić oczka i nosek. No i skończone... aż mi się wierzyć nie chce, że tyle mi zajęło dokończenie tego króliczka, ale jak to mówią - Lepiej późno niż wcale :)
Prasa brytyjska - szydełko i druty
Jak wspomniałam wcześniej urlop spędziłam w Wielkiej Brytanii, a w dokładnie to w Swansea w Walii. Tam też zakupiłam swoje skarby, a to i tak nie wszystko co mogłam dostać, niestety jak to mówią wiedza waży, w związku z tym ograniczyłam się do poniższych pięciu czasopism. Choć żal mi było, że nie mogę kupić więcej bo wybór był spory. Głównym punktem była oczywiście Molly Makes, pozostałe wybrałam głównie ze względu na treść :)
Brytyjska Molly Makes różni się nieco od naszej polskiej, ale jest też wiele podobieństw. Wygląd pisma, papier i okładka są identyczne, z tego co przejrzałam niektóre projekty również się powtarzają. Jednak w środku oprócz projektów i schematów, można było również znaleźć artykuły z relacją z targów i wystaw oraz porady. Dodatkowo dodane były materiały, z których można wykonać własny proporczyk/chorągiewkę.
Na drugi ogień poszedł dodatek do Molly Crochet a w nim, jak przystało na Molly mnóstwo porad, tutoriali oraz schematy, które można samodzielnie wykonać.
Kolejne było Amigurimi. Był to akurat specjalny dodatek do pisma o nazwie Simply Crochet. W środku poza ciekawymi artykułami, niezmiennie ciekawe artykuły i mnóstwo schematów jak wykonać różnego rodzaju amiguimi.
Knitting &Crochet. Do pisma w bonusie dodawane są motki wełny, a dokładnie 6 motków po 22 gramy każdy, a dodatkowo do tego numeru - drewniane druty 4,0 mm oraz metalowe szydełko 4,5 mm. Schematów też sporo, a każdy który jest przedstawiony można wykonać z tej ilości włóczki, którą dodali. Oczywiście starczy na jeden projekt, ale to i tak nieźle.
Na koniec jeszcze trafiło w moje ręce Hooked on Crochet, które poza standardowymi poradami, przedstawieniem splotów, posiadało również stylizacje i projekty o różnym stopniu trudności (od opaski po poszewki na poduszki).
piątek, 7 sierpnia 2015
Pokrowiec na komórkę
W te wakacje pojechałam do rodziców męża, aby nieco odpocząć i poszperać po walijskich sklepach.
W czasie naszego pobytu teść miał urodziny i dostał z tej okazji nowy telefon. Jak się okazało stary pokrowiec na telefon zupełnie nie pasował na nowy. Wybrałam się więc do sklepu i zakupiłam potrzebny zestaw - tak się złożyło, że jedna z tamtejszych gazet jest wydawana z 6 kolorami włóczek ok. 22 g, z szydełkiem i drutami.
22 g włóczki były w sam raz... dokupiłam jeszcze tylko guziki i po szybkich pomiarach, stworzyłam tacie pokrowiec na jego nową komórkę :)
Poszewka z pieskiem
Kiedy już dostałam maszynę do szycia postanowiłam zrobić poszewkę na poduszkę. Pomyślałam, że jest to w końcu najprostsza rzecz do uszycia. Tak na początek żeby sobie przypomnieć co i jak... ale żeby nie było za prosto postanowiłam, że naszyje sobie na poszewkę aplikację. I wszystko było by super gdyby nie mój pomysł na materiał... Jak to określiła moja mama: na początek już chyba gorszego nie mogłam wziąć... a wzięłam gruby plusz.
Zamek jeszcze przyszyłam w miarę bezproblemowo ale... no właśnie ale, jak przyszło do naszywania aplikacji to za nic nie chciało się ładnie przyszyć, nitka się kotłowała w bębenku na dole i tylko straciłam dużo nici... ostatecznie się wkurzyłam i poszewka przeleżała pół roku na kupce "na później".
Ostatnio robiłam porządki i doszłam do wniosku, że w między czasie kupka "na później" nieco się rozrosła i okazało się, że leżą tam już rzeczy, które tak sobie leżą nawet i 4 lata więc wzięłam wróciłam do niewdzięcznej aplikacji i jeszcze raz postanowiłam ją przyszyć na maszynie.
Niestety dalej była tak samo niewdzięczna. Zrezygnowałam więc z przyszywania jej maszyną i zrobiłam to starym sposobem - ręcznie. Kiedy już pokonałam problem z aplikacją zasiadłam do maszyny i zszycie pozostałych trzech boków poszewki było już bułką z masłem... choć i tu nie obeszło się bez wpadki... tak się zaaferowałam tym, ta aplikacja w końcu tkwi na poszewce że zapomniałam rozsunąć zamek.... Więc nie obeszło się z odrobiny prucia :P
Najważniejsze że ostatecznie się udało i że poszewka z głową psa (Tofikem - jak twierdzi mój mąż) wyszła mi naprawdę nieźle.
Zamek jeszcze przyszyłam w miarę bezproblemowo ale... no właśnie ale, jak przyszło do naszywania aplikacji to za nic nie chciało się ładnie przyszyć, nitka się kotłowała w bębenku na dole i tylko straciłam dużo nici... ostatecznie się wkurzyłam i poszewka przeleżała pół roku na kupce "na później".
Ostatnio robiłam porządki i doszłam do wniosku, że w między czasie kupka "na później" nieco się rozrosła i okazało się, że leżą tam już rzeczy, które tak sobie leżą nawet i 4 lata więc wzięłam wróciłam do niewdzięcznej aplikacji i jeszcze raz postanowiłam ją przyszyć na maszynie.
Niestety dalej była tak samo niewdzięczna. Zrezygnowałam więc z przyszywania jej maszyną i zrobiłam to starym sposobem - ręcznie. Kiedy już pokonałam problem z aplikacją zasiadłam do maszyny i zszycie pozostałych trzech boków poszewki było już bułką z masłem... choć i tu nie obeszło się bez wpadki... tak się zaaferowałam tym, ta aplikacja w końcu tkwi na poszewce że zapomniałam rozsunąć zamek.... Więc nie obeszło się z odrobiny prucia :P
Najważniejsze że ostatecznie się udało i że poszewka z głową psa (Tofikem - jak twierdzi mój mąż) wyszła mi naprawdę nieźle.
Maszyna z Lidla
Na moje ostatnie urodziny od mojego dzisiaj już męża dostałam w prezencie maszynę do szycia. Do tej pory miałam maszynę tylko raz i to jeszcze za czasów kiedy byłam dzieckiem. Jednakże tamta była na korbkę i jak na niewielkie potrzeby dziecka była ok. Ale teraz chciałam już mieć coś na prawdę dobrego. W związku z tym chwilę się zastanawiałam jaką kupić. O maszynie z Lidla marki SilverCrest zadecydowały dwie rzeczy po pierwsze i najważniejsze dużo pozytywnych opinii na jej temat, po drugie cena, która była nawet niższa od tej za jaką mogli ją zakupić wcześniejsi opiniodawcy.
Tak też dostałam w prezencie pierwszą prawdziwą maszynę (nie dla dzieci).
Tak też dostałam w prezencie pierwszą prawdziwą maszynę (nie dla dzieci).
Bombki świąteczne z papieru - Kusudama venus - instrukcja
Jakiś czas temu koleżanka z pracy pokazała mi kolejne cudo - papierowe bombki świąteczne. O dziwo wykonanie jest dość proste, choć czasochłonne. Jednak dla efektu naprawdę warto.
Jedną z takich bombek zrobiłam dla babci. Moja babcia myślała że ją kupiłam a nie zrobiłam... miło było ją wyprowadzić z błędu.
Na początek musimy przygotować po 36 kwadratowych karteczkę 95x95 mm i 70x70 mm
Ja przygotowałam sobie szablon, możecie z niego oczywiście skorzystać: szablon 95x95 i szablon 70x70. Przy wydruku z tych szablonów warto pamiętać aby wydrukować je bez marginesów lub w tzw. Actual size. Szablon 95x 95 sześć razy, zaś 70x70 trzy razy.
Ponadto potrzebne będą:
- klej magic do papieru lub wikol
- koraliki (świetnie nadają się powycinane koraliki z drobnego łańcucha świątecznego)
- nić z igłą
- klej z brokatem (polecam osobiście ten z empik bo opakowanie jest całkiem duże w stosunku do ceny)
- około 12 cm cienkiej wstążeczki
Z przygotowanych karteczek tworzymy teraz kwiatuszki. Aby było łatwiej poniżej zamieszczam filmik osoby, z której instrukcji sama korzystałam.
Następnie w każdy duży kwiatek wkładamy w mniejszy.
Późnej już tylko zszywamy ze sobą po 9 elementów tworząc 4 koła. Wszystkie elementy związujemy ze sobą i formujemy w zbitą kulę.
Filmik poniżej świetnie obrazuje sposób zszycia.
Po środku mniejszego kwiatuszka przyklejamy klejem wikol koralik.
Wszystkie krawędzie kwiatuszków traktujemy klejem z brokatem (ja obtaczam całą bańkę dwa razy - oczywiście z odstępem na wyschnięcie pierwszej warstwy).
Na końcu przyklejamy tylko wstążeczkę robiąc pętelkę na powieszenie bombki. Wstążeczkę przyklejmy również wikolem.
Jedną z takich bombek zrobiłam dla babci. Moja babcia myślała że ją kupiłam a nie zrobiłam... miło było ją wyprowadzić z błędu.
Na początek musimy przygotować po 36 kwadratowych karteczkę 95x95 mm i 70x70 mm
Ja przygotowałam sobie szablon, możecie z niego oczywiście skorzystać: szablon 95x95 i szablon 70x70. Przy wydruku z tych szablonów warto pamiętać aby wydrukować je bez marginesów lub w tzw. Actual size. Szablon 95x 95 sześć razy, zaś 70x70 trzy razy.
Ponadto potrzebne będą:
- klej magic do papieru lub wikol
- koraliki (świetnie nadają się powycinane koraliki z drobnego łańcucha świątecznego)
- nić z igłą
- klej z brokatem (polecam osobiście ten z empik bo opakowanie jest całkiem duże w stosunku do ceny)
- około 12 cm cienkiej wstążeczki
Z przygotowanych karteczek tworzymy teraz kwiatuszki. Aby było łatwiej poniżej zamieszczam filmik osoby, z której instrukcji sama korzystałam.
Następnie w każdy duży kwiatek wkładamy w mniejszy.
Późnej już tylko zszywamy ze sobą po 9 elementów tworząc 4 koła. Wszystkie elementy związujemy ze sobą i formujemy w zbitą kulę.
Filmik poniżej świetnie obrazuje sposób zszycia.
Po środku mniejszego kwiatuszka przyklejamy klejem wikol koralik.
Wszystkie krawędzie kwiatuszków traktujemy klejem z brokatem (ja obtaczam całą bańkę dwa razy - oczywiście z odstępem na wyschnięcie pierwszej warstwy).
Na końcu przyklejamy tylko wstążeczkę robiąc pętelkę na powieszenie bombki. Wstążeczkę przyklejmy również wikolem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)