Pomijając zajęcia z techniki w szkole, na których "za starych dobrych czasów" uczono podstaw szycia, szydełkowania, robienia na drutach czy gotowania, moja przygoda z robótkami ręcznymi, zwanych obecnie hand made, zaczęła się w 6 klasie szkoły podstawowej. Leżałam wtedy chora w domu z zapowiedzią że poleżę minimum 2 tygodnie. Nudziło mi się wtedy straszliwie.
Ratunkiem okazała się babcia, która przyniosła mi książkę o robieniu zabawek :)
W związku z tym że materiały nie były tanie wtedy to mama pozwoliła mi przerobić podarte poszewki na poduszki na mojego pierwszego miśka :) Za kalkę posłużył papier śniadaniowy, wykroje wykonałam wtedy z papieru rysunkowego i odrysowałam je na materiale ołówkiem :) O wypychaczu do kurtek można było wtedy pomarzyć więc miś został wypchany zwykła watą. Efekt był jak na pierwszy raz naprawdę niezły.
Kilka lat później wróciłam do tej książki i już z zakupionych materiałów stworzyłam nowego miska... z brązowego pluszu i złotego atłasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz